Słyszysz ten krzyk? – To paranoja
Skrada się za mną wszędzie
Strach wielki jak ścięta sekwoja,
Olbrzym, wnet powalony będzie
Byłem bogaczem, nie mając pieniędzy
Posiadłem świat, będąc żebrakiem
Nie było śmiesznie, w duchowej nędzy
Spaść na sam dół, tej nędzy znakiem
Każda noc sprawia, że gorzko płaczę
Ciemność nie daje mi już ukrycia
Odgłos zaświatów strachem swym znaczę
I szukam drogi, do swego życia
Cisza mi szepcze, choć z tego szydzę,
Depcząc mą duszę bo też wołała
„Klaun beznadziejny – wszystko co widzę”
Straszą mnie słowa, mej mowy ciała
Zbędne mi lustro by w to uwierzyć,
Wiara jest wszystkim, co się nie zmienia
Więc stroję zmysły, aby namierzyć
Kamienny odgłos mego sumienia:
„Ku życiu jedna droga być może
Wybierz kierunek, czas siły zmierzyć
Nikt drogi klaunie ci nie pomoże
Musisz dziś umrzeć, by jutro przeżyć!”
Pisząc te dyrdymały w wersji oryginalnej (czyli po „niby-angielsku”) – „Inside out”, postanowiłem,
że tego to już za żadne prośby nie będę tłumaczył,
żeby się nie przyznać, że mam tak „skopconą” duszę, ale jak już napisałem, spojrzałem na
tekst i pomyślałem, że jakaś moja własna prawda w tym jest i sam z siebie, nieproszony,
przetłumaczyłem, a co, wolno mi. Mam tylko nadzieję, że tym razem się postarałem…
Oj tak! To mój ulubiony. Właściwie sama nie wiem czemu…
Czy można gdzieś posłuchać tekstu w wersji śpiewanej?
W polskiej wersji nie, ale w angielskiej już niedługo. Jak się przypomnisz za dwa tygodnie to próbkę na maila wyślę. Dzięki za wyrozumiałość i łaskawość w ocenie…