Stary Ysnodus uporczywie wpatrywał się w błyszczącą koronę na dzierganej czapeczce wieńczącej głowę Jesgulpa, wodza i najsilniejszego członka wspólnoty. Na jego szyi dorodny bursztyn mienił się wszystkimi barwami tęczy współgrając z odblaskiem metalowej broszy, spinającej lnianą koszulę przykrytą kamizelką ze skór. Sękata laska, zwieńczona nieoszlifowanym kamieniem, dwoma rogami i wianuszkiem szabli dzika, w dłoni Jesgulpa nabierała niezwykłej mocy. Wydawało się, że nic w jego stroju nie jest przypadkowe. Każdy, najdrobniejszy szczegół, zdawał się podkreślać przywództwo i wielką siłę Jesgulpa. Jakkolwiek bursztynem Galindowie (plemię bałtyjskie, zamieszkujące tereny obecnych Mazur, pomiędzy dzisiejszym Olsztynem i Szczytnem a południowo-zachodnimi krańcami Litwy, okres bytowania Galindów na tych terenach datuje się na około V w. p.n.e. – XIII w. n.e., pierwsze wzmianki o Galindach można znaleźć w kronikach Klaudiusza Ptolemeusza i Piotra z Dusburga) handlowali od wielu lat, jednak Ysnodus nigdy nie widział tak wielkiego i pięknego kawałka, który w dodatku na szyi Jesgulpa zdawał się nie ważyć nic. Zgromadzeni na wiecu mieszkańcy niedostępnej, zagubionej na bagnach osady mieli podjąć decyzję o wielkiej, wojennej wyprawie. Stary Ysnodus, z racji wieku, miał pozostać w osadzie, jednak wiele lat, przez które przewodził tej społeczności, spowodowały, że z zazdrością spoglądał na młodego Jesgulpa, któremu nikt nie śmiał się przeciwstawić. Ciało starego przeszył nagły dreszcz, bał się Jesgulpa, ale to nie strach nim wstrząsnął. Patrzył się dalej na poruszające się usta młodego przywódcy lecz jego uszu nie dochodził żaden dźwięk. Zazdrość, nienawiść, obawa, zachłanność i rodząca się przemożna chęć powrotu do władzy ogarnęły Ysnodusa do tego stopnia, że w cichości zaczął życzyć młodemu następcy, by cało z planowanej wyprawy nie wrócił. Nie wiedzieć czemu wymyślił sobie, że gwarantem spełnienia się jego życzeń, a także gwarantem jego powrotu na miejsce wodza społeczności będzie posiadanie równie pięknego i równie dużego bursztynu, jak ten zawieszony na szyi Jesgulpa. Nigdy nie odważyłby się wyciągnąć ręki po ten delikatnie kołyszący się na wielkim torsie młodego siłacza, więc postanowił, że jak tylko Jesgulp ruszy na czele wyprawy wojennej, on poświęci cały czas i wszystkie siły na znalezienie innego, jeszcze większego i jeszcze piękniejszego.
c.d.n.