Słyszysz ten krzyk? – To paranoja
Skrada się za mną wszędzie
Strach wielki jak ścięta sekwoja,
Olbrzym, wnet powalony będzie
Byłem bogaczem, nie mając pieniędzy
Posiadłem świat, będąc żebrakiem
Nie było śmiesznie, w duchowej nędzy
Spaść na sam dół, tej nędzy znakiem
Każda noc sprawia, że gorzko płaczę
Ciemność nie daje mi już ukrycia
Odgłos zaświatów strachem swym znaczę
I szukam drogi, do swego życia
Cisza mi szepcze, choć z tego szydzę,
Depcząc mą duszę bo też wołała
„Klaun beznadziejny – wszystko co widzę”
Straszą mnie słowa, mej mowy ciała
Zbędne mi lustro by w to uwierzyć,
Wiara jest wszystkim, co się nie zmienia
Więc stroję zmysły, aby namierzyć
Kamienny odgłos mego sumienia:
„Ku życiu jedna droga być może
Wybierz kierunek, czas siły zmierzyć
Nikt drogi klaunie ci nie pomoże
Musisz dziś umrzeć, by jutro przeżyć!”